Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

LibreOffice 5.4RC1 oraz 6.0alpha0

Od jakiegoś czasu są rozwijane wersje, które stanowić będą następców obecnych wydań LO. Ciekawostką, że wersja 5.4.x będzie ostatnią w linii 5.x, a dostępna od przyszłego roku będzie już linią 6.x. Wersje testowe 5.4 są już dostępne ze strony LO , także dla linuksa, jednakże - jak zwykle - są to wydania deb i rpm. Oczywiście są udostępnione także źródła. Wersja rozwojowa 6.0 jest głębiej ukryta i dostępna bezpośrednio z serwerów Document Foundation. W odróżnieniu od 5.4RC1 w tej wersji nie możemy się jeszcze spodziewać spolszczenia, choć możliwe jest oczywiście korzystanie z polskich słowników, czy innych reguł pisania. Jak zwykle namawiam osoby, które są chętne do testowania, by choćby w ten sposób włączyły się w rozwój oprogramowania. Jest jeszcze czas, by usunąć jakieś ewentualne niedoróbki. Jeśli zatem ktoś zechciałby się włączyć, to mogę zaproponować obie wersje pakietów (w przypadku 6.0 także z "instrukcją obsługi" jak ją aktualizować) dla Archa (także dystrybucji poc

Dlaczego nie instalować pojedynczych paczek innych gałęzi systemu

Dystrybucje linuksowe zwykle zawierają "przejściowe" repozytoria, gdzie testowane są nowe paczki. Niektóre dystrybucje, z owych repozytoriów tworzą nawet niemal oddzielne gałęzie swych dystrybucji, a społecznościowa gawiedź dośpiewuje całą resztę, upatrując np. w Debian Testing ucieleśnienia dystrybucji rolling release. Zostawmy jednak Debiana, skupmy się na Archu i pokrewnych. W Archu dostępnych jest kilka repozytoriów. Podobnie w Manjaro. W strukturze repozytoriów tego pierwszego znajdziemy repozytoria z "dopiskiem" testing i dwa repozytoria z "dopiskiem" unstable (kde i gnome). Struktura gałęzi Manjaro jest praktycznie przeniesiona z Debiana, choć absolutnie niewiele ma z nim wspólnego. Ograniczę się do omówienia Archa, jednakże to samo ma zastosowanie do innych dystrybucji rolling release (to jest kluczowe), na pewno natomiast ma to 100% zastosowanie do dystrybucji, gdzie paczki zarządzane są przez pacmana. Otóż pojawiają się wpisy omawiające sposób

Naprawiamy wadliwe źródła w PKGBUILD

Zdarza się, że przy budowie jakiejś paczki z AUR otrzymujemy taki błąd: ==> BŁĄD: Błąd podczas pobierania http://jakiś_adres Przerywam... Najczęściej powodem tego błędu jest wadliwy adres źródła. Może to być spowodowane tym, że zmianie uległa wersja programu, a źródeł starej już nie ma, może być spowodowane zmianą adresu źródła, powodem może być też, że źródła w ogóle zostały usunięte, może to być też jakiś czasowy problem z połączeniem. Ostatnie - proste - można spróbować po chwili. Na całkowite usunięcie źródeł możemy nie zaradzić wcale. Jedyne co mogę sugerować to poszukanie w necie, czy gdzieś nie są one oferowane w innej lokalizacji. W tej sytuacji powinniśmy jednak mieć pewność co do poprawności paczki oferowanej nie przez jej autora. Pierwsze dwa są dość proste do naprawienia. Generalna zasada: odszukać źródła. Wchodzimy na stronę AUR z PKGBUILDem, znajdujemy URL źródła , przechodzimy i czytamy co się zmieniło. Oczywiście informujemy również opiekuna takiej paczki w AUR

Czy muszę mieć uprawnienia root, by sprawdzić możliwość aktualizacji?

Oj, tam. Psioczymy niekiedy na nasz system (Arch), a nie znamy jego możliwości. Psioczymy na przykład, że aby sprawdzić możliwość aktualizacji systemu musimy wydać jakieś polecenie, wpisać hasło administratora i dopiero potem dowiemy się, czy aktualizacja jest możliwa. Innymi słowy, wpisujemy w terminalu: sudo pacman -Syu No dobrze, a czy korzystając z dobrodziejstw zainstalowanych wraz z pacmanem nie możemy napisać: checkupdates ...? Nie musimy wpisywać haseł administratora, niczego. Po chwili uzyskamy informację czy jest, czy też nie jest możliwa aktualizacja systemu.

Aplikacje KDE pozwolą na roota. Bezpieczeństwo i wolność

Nie tak dawno - tu i ówdzie - podniosła się wrzawa , że KDE w imię bezpieczeństwa odbiera wolność użytkownikom, uniemożliwiając wykonywanie działań wymagających uprawnień administratora w aplikacjach KDE. To nic, że "problem" dotyczył wyłącznie trzech aplikacji: kate, kwrite i dolphin. To nic, że dotknął jedynie tych dystrybucji, które zaoferowały KF w wersji co najwyżej 5.33 oraz jednocześnie aplikacje z wersji 17.04.0. Jednocześnie z opublikowaniem tej wersji, zostało wprowadzone obejście, umożliwiające edycję plików wymagających uprawnień administratora przez kate i kwrite. Mimo wszystko problem był, a w zasadzie to został sztucznie rozdmuchany, zwłaszcza, że już w chwili jego (problemu) tworzenia była znana informacja na temat zmian, jakie w 2017 r. czekają KIO z KF5. Realizując założenia zmian w KIO na ten rok, już 13.05.2017 r. zostało udostępnione publicznie KF5.34, które przywróciło możliwość edycji plików wymagających uprawnień administratora przez kate i kwrite bez

MEGA a sprawa Arch Linux

Mniejsza o to, czy MEGA to popularny, czy godny zaufania itd. itp. dostarczyciel przestrzeni w chmurze. Fakt, że po moich doświadczeniach z dropboksem nie chcę mieć więcej z nim nic wspólnego. Może zatem MEGA, do którego mam dostęp niemal od samego początku? Miłym dodatkiem do MEGA może okazać się uruchomione repozytorium oferujące sam program synchronizujący (megasync) oraz dodatki dla trzech, chyba najpopularniejszych, menedżerów plików: Dolphin, Nautilus i Thunar, umożliwiające synchronizację z plików z ich poziomu. Jest to o tyle miłe, że do tej pory musieliśmy kompilować te programy z AUR, a nadto w przypadku megasync wersja oferowana w repozytorium jest nowsza, zaś dolphin-megasync obecnie w ogóle się nie kompiluje. Chcąc dodać repozytorium MEGA do pacmana, edytujemy plik /etc/pacman.conf i gdzieś na końcu listy dodajemy: [DEB_Arch_Extra] SigLevel = Optional TrustAll Server = https://mega.nz/linux/MEGAsync/Arch_Extra/x86_64/ Nadto musimy jeszcze dodać klucz: gpg --receive

Aplet informujący o aktualizacjach w Archu

Choć zrobiony w istocie z myślą o Archu, to sądzę, że prawidłowo będzie działał w każdym systemie korzystającym z checkuptades - oto pojawił się nowy, integrujący się z Plasmą 5, aplet informujący nas o możliwych aktualizacjach systemu. Nazwa jaką przyjął w sklepie KDE to Arch Linux System Tray Update Notifier and Upgreader i jej przeczytanie trwa chyba dłużej niż budowa tego programiku. Jak wspomniałem, aplet wykorzystuje checkupdates , a dzięki temu nie potrzebuje uprawnień administratora. Posiada podstawową możliwość konfiguracji ograniczającą się do ustawienia częstotliwości sprawdzania aktualizacji (którą to funkcję można również wymusić niezależnie od ustawień) oraz możliwości pomijania numeru wersji przy opisach paczek przeznaczonych do aktualizacji. Nadto - gdy takie się pojawią - możliwe jest wywołanie pacmana i przeprowadzenie aktualizacji systemu. Dla osób korzystających z Plasma 5 oraz niekorzystających z Octopi to obecnie chyba jedyne takie narzędzie. Zainstalować je m

Plasma i Strażnik Krypt

W czasach, gdy nasza prywatność jest wystawiana na ciężką próbę, jeden z deweloperów KDE postanowił dodać do Plasmy możliwość dość łatwej obsługi szyfrowanych, wirtualnych "katalogów" - krypt, jak je nazywa. Sam projekt nazywa się plasma-vault i po około 3 miesiącach rozwijania pojawiła się w repozytorium unstable KDE najpierw jego wersja 5.9.95, a obecnie 5.9.96. Jak wskazuje numer wersji (choć ten został nadany nie przez opiekuna, ale przez wszędobylskiego Jonathana Riddella), aplikacja była planowana jako część Plasma 5.10. Tak się jednak z jakichś przyczyn nie stało. Obecnie jest ona planowana, jako część nadchodzącego wydania 5.11 . Sam program w Archu dostępny jest w AUR . Buduje się całkiem żwawo i działa na tyle, by można zaryzykować jeśli nie używanie, to przynajmniej sprawdzenie działania i zgłoszenie ewentualnych błędów deweloperom. Pamiętajcie by czytać to co po pacman pisze przy instalacji. Program do prawidłowej funkcjonalności potrzebuje bądź encfs bądź cryf

Kolorystyka aplikacji wykorzystujących kdelibs w Plasma 5

Kiedyś już pisałem co zrobić, by zmusić do działania LibreOffice, tak by respektowało kolorystykę ustawioną w Plasma. Niestety jednak nie zawsze to działa. Czas zatem na brutalne metody. Najpierw jednak chwila refleksji. Otóż LibreOffice jest aplikacją, która usiłuje się upodobnić do środowiska. Jeśli niczego nie zmieniamy i jeśli pracujemy w środowisku, które LibreOffice rozpozna jako KDE, to próbuje upodobnić się do... KDE4. Co zatem powoduje, że rozpoznaje to środowisko jako KDE? Otóż istnienie w systemie starej biblioteki KDE4 o nazwie kdelibs. Skoro tak, to ustawienia właśnie dla KDE4 będą respektowane przez LibreOffice (podobnie jak wszystkich innych aplikacji, które jeszcze nie zostały przeportowane do Qt5/KF5, jak choćby amarok). Teoretycznie sama Plasma winna zapewnić spójność wyglądu aplikacji KDE4/Qt4 z jej ustawieniami. Niestety nie zawsze jej to wychodzi. I tu właśnie pora sięgnąć po owe brutalne metody, o których wspomniałem. Przede wszystkim musimy sobie uświadomić gdz

Opowieść o tym jak baloo zżera zasoby komputera

Wraz z akonadi, to część KDE, który podawany jest zwykle jako argument na bezsensowność tego środowiska, jego przerośnięcie i ogromny apetyt na zasoby. Już nie tylko RAM, ale i CPU, którego potrafi zagospodarować np. cały jeden rdzeń. Komputer zwalnia, źle pracuje. Wszystkiemu oczywiście winne baloo. Czyżby? Nie na darmo mówi się, że największy błąd oprogramowania siedzi przed komputerem i z niego "korzysta". Ów element zwany użyszkodnikiem może jednak pomóc baloo. Kiedyś już pisałem o tym, jak można ustawić ten komponent. Także wyłączyć. Załóżmy jednak, że chcemy z niego korzystać i jednocześnie nie chcemy, by zużywał 100% rdzenia CPU, czy np. 1 (i więcej) GB RAM. Czy to możliwe? Oczywiście. U mnie np. baloo zużywa ok. 2MB RAM i zasadniczo pomijalny ma apetyt na CPU. Zwykle zużycie wynosi poniżej 1%, a najczęściej sobie śpi. Otóż częstą przyczyną nadmiernego zużywania zasobów przez baloo jest nakazanie mu indeksowania nieistniejących katalogów. W wielu dystrybucjach baloo

Hardcore - Kompilacja programu pod własny procesor, cz. 4 - cmake

Kontynuując ten mini cykl, pozostało mi jeszcze jedno narzędzie do automatycznego sterowania procesem kompilacji, które oporne jest na ustawienia makepkg.conf - jest nim często stosowany w "świecie" Qt - cmake . Dotychczasowe sztuczki nie pomagają. W zasadzie, to stosowne wpisy winny być umieszczone w pliku CMakeLists.txt i można byłoby się pokusić o wykorzystanie np. sed w tym celu. Wydaje się jednak, że istnieje prostrza możliwość. Problem jedynie w tym, że nie mam 100% pewności, że ona działa prawidłowo. W przeciwieństwie do innych, cmake nie informuje nas, czy kompiluje program z wykorzystaniem flag właściwych dla naszego procesora. Sztuczka polega na delikatnej ingerencji w PKGBUILD. Dodać musimy pewien wpis, w zasadzie w dowolnym miejscu przed budową programu. Ja do tego używam sekcji prepare , zatem stosowny, dodatek może wyglądać tak: prepare() { export CFLAGS=-march=native export CXXFLAGS=-march=native } I w zasadzie tyle. W powyższym przykładzie użyłem możliwośc

Brak możliwości aktualizacji lub instalacji pakietów - zablokowana baza

Arch oferuje doprawdy świetne narzędzie do obsługi pakietów. Niemniej jednak zbliża się już koniec drugiej dekady XXI w. i przyzwyczajenia użytkowników, czy też ich oczekiwania w zakresie jakiegoś prostego, graficznego menedżera paczek są duże i poniekąd można je uznać za uzasadnione. Tymczasem pacman czuje się jak ryba w wodzie wyłącznie w konsoli. Natura nie znosi próżni, stąd też już od dawna powstają takie graficzne menedżery. Ostanio - głównie za sprawą ich domyślnego instalowania w dystrybucjach pochodnych - popularność zyskały pamac oraz octopi. Oba te programy oferują, działające nieustannie w tle, małe narzędzia monitorujące możliwość aktualizacji pakietów. W ich konfiguracji można sobie zmienić częstotliwość aktualizacji. Jeśli nic nie zmienimy w systemie, to owe narzędzia zainstalują się wraz ze wspomnianymi menedżerami i ustawione będą (o ile pamiętam) na sprawdzanie aktualizacji raz dziennie. Zwykle oznacza to, że rozpoczynają swe działanie zaraz po pierwszym uruchomieniu